+1
ambush 18 lipca 2018 22:07
Przeciętny zjadacz chleba o Nikaragui nie wie nic. Nawet ludzie, którzy zwiedzili już trochę krajów o Nikaragui wie niewiele.
Dlaczego?
Czy jest tam coś ciekawego czy ludzie ją omijają, bo szkoda marnować czas?
Na te i kilka innych pytań chciałem odpowiedzieć w swojej relacji.

Po pierwsze - wliczam się do ludzi, którzy o Nikaragui wiedzą niewiele. Tzn. wiedziałem niewiele, bo po 3 tygodniach spędzonych w kraju wiem ciutkę więcej. Nadal żaden ze mnie specjalista, ale przynajmniej mogę minimalnie przybliżyć Wam jakiego browaru warto spróbować na miejscu ;)

Dlaczego właściwie zdecydowałem się na Nikaraguę? Po zjeżdżeniu większej części Europy, potem Azji potrzebowałem czegoś nowego, świeżego. Zdecydowanie hiszpańskojęzycznego. Padło na Amerykę Centralną. Ale... Do Panamy, Gwatemali czy nawet Kostaryki jeździ większość, którzy odwiedzają ten region. Nie wspomnę nawet o Meksyku. Dlaczego nie do innych? Z pozostałych Salwador i Honduras mają zdecydowanie słabą opinię - aczkolwiek z pewnością muszę sprawdzić kiedyś jak to jest w realu. Zostało Belize i Nikaragua. O pierwszym kiedyś marzyłem, od zawsze mnie pociągało. Ale im więcej czytam, im więcej wiem i słyszę tym może lepiej żeby tym marzeniem pozostało? A Nikaragua? Bezpiecznie, tanio...dlaczego do cholery nikt tam nie jeździ. Pomijam aspekt "bo po drodze". I powiem Wam, że po 3 tygodni w tym kraju jako pierwsze nasuwa mi się nadal jedno pytanie - DLACZEGO DO CHOLERY LUDZIE TAK RZADKO OBIERAJĄ TEN KIERUNEK? I powiem Wam jedno...lepiej wybierzcie się tam czym prędzej (jak tylko sytuacja w kraju się ustabilizuje) , bo dla mnie to zdecydowanie moje podróżnicze odkrycie ostatnich lat! :D

Skaza na wizerunku? Aktualnie sytuacja polityczna po latach spokoju coraz bardziej się pogarsza. Niestety to fakt. Mam nadzieję, że szybko się uspokoi...Bo szkoda, by przez paru rządzących debili marnować taki potencjał...aczkolwiek to zdanie może pasować pewnie do wielu krajów świata.

Kiedy decydowałem się na wyjazd sytuacja w kraju była stabilna i spokojna. No to ciach - kierunek wybrany. Teraz znaleźć tanie loty.... 8-)
Jeśli chodzi o połączenia lotnicze - generalnie trafić okazję z PL do Managui to jak trafić w totka. Niby ktoś, kiedyś trafił, ale nikt nie wie kto.
Dlatego zdecydowałem się na loty do Kostaryki - tam też nigdy nie byłem więc bonusem tydzień w tym kraju z pewnością będzie in plus -> krótką relację o Kostaryce opisałem tu --> https://www.fly4free.pl/forum/kostaryka-pura-vida,211,129276

Ostatecznie trafiłem za 1700 zł loty z BRU do/z San Jose. Z pewnością najlepiej do Nikaragui właśnie dostać się z Kostaryki. Pomijając jej zwiedzanie bus do granicy jedzie ledwie z 7 godzin.

No to wjeżdżamy!

P2227002.JPG



P2196712.JPG



Jeśli chodzi o pieniądze - tu nazywają się Cordoba. Nie są, aż tak fantastyczne jak Kostarykańskie (swoją drogą najfajniejsze banknoty jakie w życiu widziałem), ale nadal ładne i kolorowe.

P2247091.JPG



Jak już przy kasie to z góry mogę powiedzieć, że Nikaragua jest tania. Tym bardziej jeśli porównuje się ją do Kostaryki czy Panamy. Noclegi, jedzenie, transport (super tani!) rzeczy powszechnego użytku --> PIWO są w naprawdę korzystnych cenach.

No tak - dobrze wiem, że już połowie z Was ciśnie się TO pytanie na usta. Od razu odpowiem.
Tak - mają dobre PIWO :D Powiem więcej - Mają super dobre piwo! Nazywa się Tońa i w moim odczuciu jest jednym z lepszych piw jakie piłem poza Europą. A kosztuje....mniej niż butelka wody...No cóż...Butelka 0,33 w markecie jakieś 2,5 pln.

P2206738.JPG



W pierwszej kolejności do zrobienia w Nikaragui jest jedna, ale za to niezwykła rzecz.
Słyszeliście kiedyś o Volcano Boarding? Ja też nie :D Czytając jednak o tym kraju nie sposób nie trafić na informacje o tym 'sporcie'.
Jest tylko jedno miejsce na całym świecie, gdzie można uprawiać tę dyscyplinę. I tak się składa, że jest to wulkan Cerro Negro właśnie w tym państwie ;)

Polega to mniej więcej na tym, żeby wejść na szczyt wulkany i z niego zjechać na dół. Zjeżdża się na czymś w rodzaju sanek, a raczej deski ze sznurkiem, by jakkolwiek nad nią panować :o Na górę wchodzimy jakieś 45 minut. Wysoko. Zjeżdżając można osiągać na prawdę wysokie prędkości. Rekordziści osiągają grubo ponad 100 km/h.
Czy było fajnie? Było ZAJ%$%& ;)
Poza tym ile razy w życiu można zrobić takie rzeczy, których nie można zrobić nigdzie indziej na całej naszej planecie? 8-)


p3017748_hdr.jpg



28378320_2038031356213171_3064749127673312517_n_hdr.jpg



28379138_2038031319546508_6547110098554399889_n_hdr.jpg



Droga na górę

p3017691_hdr1.jpg



Widok ze szczytu wulkanu. Już samo wejście na tą górę i zobaczenie TYCH widoków robi piorunujące wrażenie!

p3017733_hdr.jpg



p3017721_hdr2.jpg



A to dopiero początek atrakcji....Na nas czekał przecież dopiero zjazd na dół.... :shock:

Mam nadzieję, że zaciekawiłem Was tym wstępem. Bo warto zainteresować się bardziej takim krajem jak nieśmiała Nikaragua.

Niedługo ciąg dalszy ;)@Raku90 Więc to ty jesteś tym szczęśliwcem, który wygrał w totolotka, o którym wspomniałem :D czyt. trafił mega promkę do tego kraju ;)

@greg1291 wiem, że sytuacja polityczna się pogarsza. Sporo o tym słychać, aczkolwiek...wiem, pewnie błędnie, ale nie chcę by to przesłoniło obraz kraju, który ma więcej zalet niż może się wydawać i który chcę opisać. Poza tym społeczeństwo to ma w naturze ciągłe powstania i walkę z rządzącymi, ot takie małe zboczenie ;) Ale o tym później jeszcze napiszę.
P.S. nie dewaluuj słowa RAJ w tym przypadku. Gdyż nie miałem na myśli ani raju do życia dla mieszkańców, ani raju względem najpiękniejszych plaż. Tam odnalazłem miejsce, w którym po prostu czułem się świetnie. Stąd nazwa :)hihi chyba się nie spodobał tytuł :D byłem w marcu, przed tymi wszystkimi wydarzeniami jeszcze i opisuję relację z danego czasu bez zamieszek :) Ale spokojnie - wiem, że natura Nikaraguańczyków od zawsze była nastawiona na walkę z rządzącymi i jeszcze będę o tym pisał :) troszkę cierpliwości, dopiero co zacząłem ;)Ma dużo, dużo więcej do zaoferowania. Stąd ten tytuł i moja subiektywna opinia ;) Ale o tym w dalszej części relacji ;)I wszystko to znajdzie się w tej relacji, bo potwierdzam Twoje słowa - warto o tym mówić i pokazywać innym! :)Kilka informacji praktycznych odnośnie Volcano Boarding. Wydaje mi się, że jest to tak niezwykła rzecz, że warto troszkę Wam to przybliżyć.
Generalnie bazą wypadową na wulkan Cerro Negro, z którego się zjeżdża jest miasto Leon. Dlaczego tylko ten wulkan? Bo ma idealny kształt i przede wszystkim całą jego powierzchnia jest pokrywa powulkanicznym żwirem. Przez to nadaje się świetnie to zjazdu (na końcu posta wkleję filmik ze zjazdu 8-) )

Zazwyczaj każdy korzysta z agencji organizujących zjazdy. Na własną rękę nie widziałem, by ktoś to ogarniał. Wydaje mi się, że się nie da z uwagi na sprzęt potrzebny, by bezpiecznie zjechać. Wydaje mi się, że nie zdzierają. Koszt to 25-32 $ zależnie od agencji. W cenie transport, deska do zjazdu, butelka wody, prosty lunch, kombinezon, gogle, rękawiczki (ważne! by podczas upadku, zdarza się często :D nie pozdzierać się o żwir).

Ja korzystałem z agencji Quetzaltrekkers. Płaciliśmy 30$, ale jako jedyna umożliwia dwa zjazdy, a nie jeden. Dodatkowo podobno działają charytatywnie i cały dochód przeznaczany jest na dzieciaki w kraju.

P3017668.JPG


Na miejsce dojeżdża się na pace takiej ciężarówki.

P3017665.JPG


Wulkan Cerro Negro w całej okazałości.


Startuje się ze szczytu ponad 600 metrowego wulkanu. Dla podgrzania atmosfery – jest on ciągle aktywny. Mówi się, że gdy następny raz wybuchnie (ostatnio w 1999 roku) najpewniej nie będzie już możliwości uprawiania tego sportu i przejdzie on do historii…
Najpierw czeka nas wędrówka na górę - około 45 minut.

P3017695.JPG



P3017676.JPG



P3017684.JPG



Szczerze przyznam, że warto by bylo odbyć taki krótki treking tylko dla widoków jakie zastaniemy po drodze i na szczycie.

P3017717.JPG



P3017724.JPG



P3017734.JPG


Na dole widać starą lawę z ostatniej erupcji w 1999 roku.

P3017732.JPG


To, że wulkan nadal aktywny czuć na własnej skórze. Gdy w odpowiednim miejscu przyłożymy rękę do gleby wyraźnie czuć gorąc.

Jak już się z całym osprzętem wgramolimy na górę...to nie pozostaje nam nic jak przebrać się, nabrać trochę odwagi i...zjechać na dół ;)
Dla podniesienia adrenaliny dodam, że przed przyjazdem w to miejsce należy podpisać oświadczenie, że jesteśmy świadomi ryzyka i w razie wypadku nie będziemy się sądzić z organizatorem :? :D

Zjazd trwa około 1,5 minuty....choć zależy jak kto odważy się rozpędzić...Aha...o wywrotkę na prawdę nie trudno....ja jestem najlepszym tego przykładem :D w połowie trasy takową zaliczyłem....ale jako, że nie bolało...to drugą część trasy postanowiłem się rozpędzić już na maksa :D raz kozie smierć :p

By najlepiej to zobrazować załączam filmik :)

https://www.youtube.com/watch?v=NslyE7MdeSI

Zabawa przednia, zdecydowany must to do w tym kraju!

P3017748.JPG


W całym rynsztunku :)

P3017752.JPG


Tak wyglada trasa zjazdu. Najzabawniejsze jest to, że to co widzimy to tylko połowa drogi do szczytu, ponieważ w połowie jest załamanie i nie widać tak na prawdę całości z dołu, ani stojąc na górze.@Mikolaj2206 faktycznie zapomniałem o tym napisać :D
W takim razie jeszcze info dla reszty...zazwyczaj podczas drogi na szczyt bardzo silnie wieje...i mam tu na myśli baaardzo silnie :twisted:
Mając deskę na plecach jak widać na fotkach trudno ustać czasem od powiewów na nogach, czasem, nawet ja musiałem na chwilę kucnąć i przeczekać. Widziałem jak pare dziewczyn oddawało swoje deski, bo nie były w stanie z nimi iść w pewnych momentach :shock: Tym bardziej, że w pewnym momencie idzie się po dość wąskiej grani.

Tak czy inaczej - jak ktoś lubi adrenalinę uśmiech na twarzy pojawi się wielokrotnie :D

@becek dobrze wiedzieć, że są jeszcze tańsze opcje. I potwierdzam - mało komu chce się wracać na górę :DJak było o Volcano Boarding to teraz należy wspomnieć o mieście, które stanowi bazę wypadową na tę atrakcję. Jest to Leon. Była stolica kraju od lat konkurująca o miano najpiękniejszego z Granadą. Jeśli mam być szczery - Granada podobała mi się duuużo bardziej i trafiła do mojego TOP miast. Ale od razu zaznaczę, że to jedno z najfajniejszych miast jakie widziałem w życiu. Wracając do Leon...hmm miasto ma swój klimat, od zawsze jest symbolem walki z władzą i domem wszelakich rewolucjonistów. Wszędzie na ulicach widać piękne graffiti, którym towarzyszą wszelakie hasła wspominające historię. A walkę z systemem mieszkańcy tego kraju mają w krwi. Działo się tak od zawsze i niestety dzieje się i aktualnie. Gdy ja byłem był spokój. Niestety teraz iw kraju panuje coraz większy niepokój i tak jak wspomniano wcześniej w komentarzach może dojść do puczu. Szkoda, ale mam nadzieję, że szybko to minie i znowu zapanuje spokój.
W mojej opinii samo centrum Leon jest na prawdę przyjemne. Szczególnie okolice Parque Central i znajdującej się tam katedry. Mały skwer, tętniące życie i pare przyjemnych knajp. Idealne miejsce na popołudniowe piwko - oczywiście musi być Tońa. Drugim głównym piwem tam jest Victoria, oba dobre choć mi bardziej przypadło do gustu pierwsze. Niemniej jednak poza tym obszarem miasteczko traci na uroku.

P2287611_HDRa.jpg



P2287602.JPG



P2287601_HDRa.jpg



P2287615_HDRa.jpg


Główny punkt miasta- Katedra na placu centralnym

P2287635_HDRa.jpg


Cała okolica ma przyjemny, relaksujący klimat. Idealne miejsce na popołudniowe/wieczorne piwko czy kolację.

P2287636_HDRa.jpg



P2287633_HDRa.jpg



P2287631a.jpg


Jak to w każdym kraju o gorącym klimacie życie budzi się w okolicach zachodu słońca. Rozstawia się wiele straganów z jedzeniem - bardzo tanie, a smaczniejsze o tysiąckroć niż okoliczne knajpy!

P2287655.JPG



P2287647_HDRa.jpg



Klimacik był, ale tak jak wspomniałem - GRANADA - to jest miasto, które pochłonęło całe moje serce! ;)
Nosi miano kolonialnej perły Nikaragui i żebyśmy się dobrze zrozumieli - ciężko mnie zauroczyć jeśli chodzi o miasta i miasteczka. Sporo już widziałem, coraz rzadziej miejscowości robią na mnie większe wrażenie. Ale Granada ma w sobie to coś! Jeśli kiedykolwiek miałem w głowie wyobrażenie latynoamerykańskiego, cudownego miasteczka to wyglądało właśnie tak. A ono na prawdę istnieje :D Od pierwszego momentu, gdy zajechaliśmy od razu zostaliśmy zauroczeni. Jedno z najstarszych miast w kraju, założono w 1524 roku. Mówi się również, że to jedno z pierwszych europejskich miast na terenie Ameryki Łacińskiej. Do dziś, szczególnie centrum(!), zachowane jest w zadbanym, kolorowym stylu, kolonialnym stylu. Główny plac, odchodzące od niego uliczki pełne są klimatycznych restauracji oraz sklepików. Wszystko zrobione ze smakiem no i przede wszystkim z mega przyjemną atmosferą. Granada trafia do ścisłego TOP najfajniejszych miast w jakich do tej pory byliśmy! ?
Oczywiście można się czepiać, że jest to jedno z droższych miejsc w kraju, a po wyjściu z centrum nie jest już tak zadbane i odrestaurowane...ale z pewnością nadal bardzo kolorowe! Mimo to - dla mnie bomba! ;)
Wrzucam sporo zdjęć, ale wydaje mi się, że warto, bo miejsce urocze!


p2277483_hdr.jpg



p2277489_hdr.jpg



p2277433_hdr.jpg



p2277421_hdr.jpg



p2277438_hdr.jpg


W ogóle całość klimatu uzupełniają wszechobecne dorożki. Jazda konna wciąż w Nikaragui jest bardzo powszechna.Dorożki natomiast w Granadzie zastępują w dużej mierze turystyczne taksówki. Najlepsze jest to, że kolorystycznie upodabniają się do pełnej palety barw miasta :) Całość komponuje się znakomicie.

p2277444_hdr.jpg



p2277521_hdr.jpg



p2277499_hdr.jpg



p2277437_hdr.jpg



p2277419_hdr.jpg


Częstym widokiem są hmm...jakby to nazwać...przedstawienia uliczne? A to muzycy, a to jakiś kabaret, albo tancerze. Przechadzając się po kameralnych uliczkach nie sposób się nudzić.

p2277450_hdr.jpg



p2277467_hdr.jpg


Zawsze można wstąpić coś przekąsić albo napić się drinka w jednej z baardzo licznych knajp. Wieczorami skutecznie czas umilają mariachi grający na gitarach i zbierający napiwki. Nie wiem, rzadko aż tak chwalę...ale tam spędziłem 4 dni, a chętnie zostałbym przynajmniej z miesiąc, by odkryć wszelakie zalety i pewnie też wady Granady.

p2277509_hdr.jpg



p2277536_hdr.jpg



p2277557_hdr.jpg


Guadalupe Church – zbudowany w 1626 roku kościół to jedna z największych atrakcji architektonicznych miasta

p2277543_hdr.jpg



I jeszcze jedna wydaje się istotna sprawa. Nie tylko w Granadzie, ale w większości miejsc w jakich byłem można spotkać cinkciarzy. Z tego co słyszałem i później sam wielokrotnie korzystałem mogę ich z całą pewnością polecić. Mają bardzo dobre kursy - zazwyczaj takie same jak bank, jest to praca jak każda inna. Ja dużo bardziej kasę wolałem wymieniać u nich niż w banku - jakby nie patrzeć jakaś tam przygoda, a do tego zawsze lepiej wspierać ludzi z ulicy, niż korpo. Oczywiście zawsze podpytajcie o kurs, zachować czujność w nowym miejscy należy zawsze.

p2277440_hdr.jpg

Jaka jest największa różnica między Kostaryką i Nikaraguą poza cenami (ta pierwsza jest przynajmniej dwa razy droższa)?
W Kostaryce wszystko jest zrobione pod turystę. Najlepiej z USA. Najlepiej 60+. Nikaragua jest nadal dzika. Chyba to mnie najbardziej w niej zauroczyło.
Głównym punktem wyjazdu dla mnie były wulkany. Kostaryka pod tym względem totalnie rozczarowuje. Nikaragua ma wszystko czego człowiek może oczekiwać. Wulkany wysokie, niskie, łatwe do zdobycia, trudne, aktywne i niebezpieczne oraz te w stanie spoczynku. Ja na start wybrałem wulkan Concepcion na wyspie Ometepe. Swoją drogą fajne miejsce. Wyspa znajduje się na środku jeziora Nikaragua. By się na nią dostać trzeba popłynąć około godziny promem. Koszt jak cały transport w Nikaragui śmiesznie niski. O ile się nie mylę ok. 8 zł?
Ometepe jest godna polecenia ze względu na swój kształt. Wyspa to tak na prawdę dwa połączone ze sobą wulkany wystające ponad taflę wody - wyższy Concepcion i niższy Maderas.

P2196722.JPG


Ten wyższy był moim celem udania się na tę wyspę...


Dodaj Komentarz

Komentarze (36)

raku90 18 lipca 2018 22:32 Odpowiedz
Świetnie się zapowiada relacja, sam również planowałem opisać moją podróż, ale jakoś brak czasu nie pozwala. Byłem w listopadzie zeszłego roku (Burrito deal) i wspomnienia mam jak najbardziej pozytywne. Chętnie również odpowiem na pytania gdyby się jakieś pojawiły ;)
greg1291 18 lipca 2018 22:59 Odpowiedz
Niestety sytuacja polityczna w tym kraju się pogarsza, a kartele narkotykowe próbują wzmocnić swoją pozycję. Pan prezydent dąży do przedłużenia swej kadencji metodami poza demokratycznymi i lada dzień może się tam zrobić pucz wojska przeciwko prezydentowi, bo wybory chyba już na jesieni. Dopóki Wenezuela dawała kasę to było dobrze. Teraz kasa się skończyła i sytuacja społeczna się pogarsza. Warto mieć to na uwadze wybierając się do tam.
ambush 19 lipca 2018 01:00 Odpowiedz
@greg1291 wiem, że sytuacja polityczna się pogarsza. Sporo o tym słychać, aczkolwiek...wiem, pewnie błędnie, ale nie chcę by to przesłoniło obraz kraju, który ma więcej zalet niż może się wydawać i który chcę opisać. Poza tym społeczeństwo to ma w naturze ciągłe powstania i walkę z rządzącymi, ot takie małe zboczenie ;) Ale o tym później jeszcze napiszę. P.S. nie dewaluuj słowa RAJ w tym przypadku. Gdyż nie miałem na myśli ani raju do życia dla mieszkańców, ani raju względem najpiękniejszych plaż. Tam odnalazłem miejsce, w którym po prostu czułem się świetnie. Stąd nazwa :)
gecko 19 lipca 2018 08:38 Odpowiedz
greg1291 napisał:Niestety sytuacja polityczna w tym kraju się pogarsza, a kartele narkotykowe próbują wzmocnić swoją pozycję. Pan prezydent dąży do przedłużenia swej kadencji metodami poza demokratycznymi i lada dzień może się tam zrobić pucz wojska przeciwko prezydentowi, bo wybory chyba już na jesieni. Dopóki Wenezuela dawała kasę to było dobrze. Teraz kasa się skończyła i sytuacja społeczna się pogarsza. Warto mieć to na uwadze wybierając się do tego :"raju".Znajomi odwiedzili Nikarague podczas swojej półrocznej podróży po Ameryce Środkowej i Południowej. Byli tam jakoś na przełomie kwietnia i maja i trafili na zamieszki wywołane właśnie tym, że rząd obciął socjal. Ulicami miasta przetoczył się żywioł dewastujący i plądrujący wszystko na swojej drodze. Według światowych mediów kilka tygodni zamieszek pochłonęło kilkadziesiąt ofiar. Znajomi musieli się ewakuować z (k)raju.
ambush 19 lipca 2018 08:52 Odpowiedz
hihi chyba się nie spodobał tytuł :D byłem przed tymi wszystkimi wydarzeniami jeszcze i opisuję relację z danego czasu bez zamieszek :) Ale spokojnie - wiem, że natura Nikaraguańczyków od zawsze była nastawiona na walkę z rządzącymi i jeszcze będę o tym pisał :) troszkę cierpliwości, dopiero co zacząłem ;)
gecko 19 lipca 2018 09:03 Odpowiedz
Nie spodobał? W żadnym wypadku ;) Nikaragua zapewne ma rajskie plaże, parki narodowe i generalnie przyjaźnie nastawionych mieszkańców. Nie kwestionuje tego, zwłaszcza że tam nigdy nie byłem. Po prostu sytuacja polityczna jest obecnie mocno niestabilna - tylko tyle i aż tyle ;)
ambush 19 lipca 2018 09:26 Odpowiedz
Ma dużo, dużo więcej do zaoferowania. Stąd ten tytuł i moja subiektywna opinia ;) Ale o tym w dalszej części relacji ;)
mikolaj2206 19 lipca 2018 09:29 Odpowiedz
Nikaragua jest cudowna. Byłem tam w lutym i do tej pory nie mogę zmobilizować się do napisania relacji, ale Cerro Negro, Granada, Leon, Ometepe to wszystko zasługuje na najwyższe słowa uznania :).
ambush 19 lipca 2018 12:36 Odpowiedz
I wszystko to znajdzie się w tej relacji, bo potwierdzam Twoje słowa - warto o tym mówić i pokazywać innym! :)
gregory76 20 lipca 2018 10:53 Odpowiedz
Wygląda świetnie!!!
mikolaj2206 20 lipca 2018 11:54 Odpowiedz
Jak ja byłem na Cerro Negro to tak wiało, że mozna było polecieć z deską na sam dół w jednym momencie :)
becek 20 lipca 2018 11:58 Odpowiedz
ja płaciłem 18$ w listopadzie ale zjazd jeden, zresztą nie chciało by mi się iść z powrotem na gore :lol:
ambush 20 lipca 2018 12:46 Odpowiedz
@Mikolaj2206 faktycznie zapomniałem o tym napisać :D W takim razie jeszcze info dla reszty...zazwyczaj podczas drogi na szczyt bardzo silnie wieje...i mam tu na myśli baaardzo silnie :twisted: Mając deskę na plecach jak widać na fotkach trudno ustać czasem od powiewów na nogach, czasem nawet ja musiałem na chwilę kucnąć i przeczekać. Nawet widziałem jak pare dziewczyn oddawało swoje deski, bo nie były w stanie z nimi iść w pewnych momentach :shock: Tym bardziej, że w pewnym momencie idzie się po dość wąskiej grani.Tak czy inaczej - jak ktoś lubi adrenalinę uśmiech na twarzy pojawi się wielokrotnie :D @becek dobrze wiedzieć, że są jeszcze tańsze opcje. I potwierdzam - mało komu chce się wracać na górę :D
tropikey 24 lipca 2018 18:01 Odpowiedz
Wyrazy uznania dla Waszej (zwłaszcza partnerki) wsponaczki na wulkan na jeziorze. Nie byłem, na własne oczy nie widziałem, więc nie mam porównania, ale ze zdjęć wynika, że to nie był zwykły spacerek.Granada i mnie urzekła (na podstawie Twoich zdjęć) i zaczynam kombinować, czy by się nie dało jakoś jej wpleść w przyszłoroczne plany wyjazdowe.A jak w Nikaragui ze sprawami lingwistycznymi? Tylko hiszpański, czy da się załatwić cokolwiek po angielsku? Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
ambush 24 lipca 2018 19:19 Odpowiedz
No z perspektywy czasu nie jest to łatwy trek- tylko 8-9 godzin, ale intensywność na prawdę wysoka. Dziewczyny wysportowane to skakały jak kozice :D Ale każdego z naszej czwórki dzień po kolana bolały równo...szczególnie schodzenie jest mocno obciążające. Lepiej mieć jakieś opaski na kolana jak ktoś się będzie wybierał. Granada to na prawdę coś...wiele miast widziałem...ale to...co tu dużo pisać...nie chciało się wyjeżdżać. Mimo, że byłem tylko 3 tygodnie to ta relacja wydaje się długa...a jeszcze mam pare ciekawych rzeczy do opisania. Mam nadzieję, że jeszcze bardziej Cię (Was wszystkich) zachęcę! ;) Jeśli chodzi o sprawy lingwistyczne w Nikaragui hmm...no z angielskim jest problem. Mało kto mówi, ale ja nie znam również hiszpańskiego...ale jest to prosty język. Po 3 tygodniach już kali pić kali jeść idzie się dogadać...zresztą ludzie bardzo otwarci :)Jeśli chodzi wpisanie Nikaragui w plany - polecam 100% - nie będziesz zwiedziony. Jedyna kwestia in minus - to aktualnie są mocne zamieszki polityczne (choć i tak ja bym pojechał :p ) Mam nadzieję, że nie będzie dalszej eskalacji - aczkolwiek planując tam wypad - z pewnością skontroluj aktualną sytuację.
tit 27 lipca 2018 00:21 Odpowiedz
Odkryles nowy raj - dla mnie na pewno. Gratulacje, super super relacja :)
ambush 27 lipca 2018 19:59 Odpowiedz
Cieszę się, że komuś relacja się spodobała ;) Staram się jak najbardziej realnie przekazać swój pobyt. Czasem może się wydawać, że aż za bardzo chwalę...ale szczerze? Dawno żaden kraj nie zrobił na mnie takiego pozytywnego wrażenia...a już ponad 50 na koncie. A co warte podkreślenia widziałem tylko niewielką część. To co pewnością nieodkryte przeze mnie to natura, która w najlepszym i najdzikszym wydaniu znajduje się po wschodniej stronie jeziora Nikaragua. Dodatkowo są pewne rajskie wyspy o których słyszałem, ale dostać się tam to albo dwa dni....albo w miarę drogi lot awionetką...ale podobno mistrzostwo świata. Są to Big i Little Corn Island. Mi na to czasu zabrakło....więc z pewnością trzeba będzie wrócić 8-)
dubaj1910 29 lipca 2018 11:51 Odpowiedz
Super relacja - brawo Wy!Mógłbyś rozwinąć temat gdzie są najlepsze plaże i mocniej rozwinąć (opierając się na wiedzy znajomych) San Juan Del Sur?ambush napisał:Chciałem zauważyć, że do tej pory pisałem tylko o miejscach z dala od wybrzeża. A przecież w Nikaragui mają wspaniałe wybrzeże! Większość przejeżdzających przez kraj zostanie w San Juan Del Sur. To podstawowy powód dlaczego ja tam nie pojechałem. Natomiast byli moi znajomi i w krótkim opisie niezła imprezownia. Jednak jeśli chodzi o plaże to w samym San Juan praktycznie ich nie ma (tzn są ale kiepskie) i trzeba łapać busiki na okoliczne plaże.
ambush 29 lipca 2018 17:35 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowa :) Jeśli chodzi o wybrzeże to tak:praktycznie w grę wchodzi tylko zachodnia część. Ja przed przyjazdem nie byłem np tego świadom, że całe wschodnie wybrzeże to praktycznie dzikość...w sensie nie ma tam dróg dojazdowych, nic a nic. Jedyne o czym słyszałem to Bluefields. Niby budują tam jakąś drogę, ale generalnie żeby się tam dostać trzeba dojechać do El rama i stamtąd łódką. Ale podobno warto - bo to stara piracka miejscowość. Historia wielka i podobno klimat mega przyjemny. Jak tam z plażami nawet nie wiem. Bo w tej części jeśli już się ktoś zapuszcza to leci/drogo szybko lub płynie/ wolno 2 dni i tanio na Corn Island. Podobno raj na Ziemi. Ale wiem też, że tanio nie jest bo sprawdzałem. To tyle co wiem o wschodnim wybrzeżu.Jeśli chodzi o zachodnie mogę wypowiadać się tylko o dolnej połowie. W środkowej i północnej części nie byłem i niewiele słyszałem.Myślę, że z 80 % ludzi zatrzymuje się w słynnym San Juan del Sur. Chyba najbardziej turystyczne miejsce w całym kraju. Mnie to nie specjalnie przekonało, akurat tym razem nie szukałem imprezowni, a taką renomę ma ta miejscowość. Fakt jest taki, że miejscowość wcale duża nie jest. Sporo barów, sporo hosteli. Generalnie z tego co znajomi mówili - wieczorami w centrum w wielu barach szalone imprezki w stylu amerykańskim. Różne gry, zabawy, konkursy - dużo śmiechu i zabawy. Jeśli ktoś tego szuka warto. Aczkolwiek tak jak wspomniałem nie jest to wcale miasto, a raczej miejscowość. Są 3 plaże, na które można dojeżdżać busikami. Ceny w zależności która plaża - chyba od 5 do 8 $ w dwie strony więc niespecjalne jest to super tanie. Ta w mieście pusta i nikt się tam nie kąpie, a nie jest też jakoś urodziwa. Cenowo jak na Nikaraguę w miarę drogo, choć mimo to ceny porównując z Kostaryką czy Panamą wiele, wiele niższe. Plaże na południe od San Juan są średnie np. Playa el Coco i chyba bym tam nie szukał szczęścia. Natomiast w moim odczuciu najfajniejsza część wybrzeża w tej części to okolice Popoyo. Pomiędzy San Juan a Popoyo jest kilka plaż, ale dojeżdza się do nich i tak tylko z Popoyo, bo pomiędzy nie ma żadnej drogi. Ja sprawdzałemw google i z fotek najfaniejsze były właśnie playa Santana i playa Popoyo. I przyjeżdżając na miejsce nie rozczarowałem się. Trzeba tylko pamiętać, że z tej strony to Ocean więc woda nie jest ciepła jak w morzu Karaibskim. No i fale tutaj potrafią być na prawdę sporawe. Na północ od Popoyo plaż praktycznie nie ma i niedaleko zaczynają się dzikie tereny. Dalej trzeba dojechać dopiero do La Boquita, ale to już kawał drogi i nie ruszaliśmy z braku czasu. Z tego co słyszałem z Leon sporo osób jeździ też do Las Penitas na północy. Podobno całkiem całkiem, ale to na prawdę wszystko raczej cichy i przyjemny klimacik z niewielką infrastrukturą. Tyle co mogę pomóc w tej sprawie. Więcej grzechów nie pamiętam :p
becek 29 lipca 2018 18:15 Odpowiedz
las Penitas to wioska składająca się w większości z hosteli/hoteli, klientami są w większości surferzyfajne miejsce na chillout
man4business 29 lipca 2018 20:14 Odpowiedz
Chyba warto poczytać co się teraz tam naprawdę dzieje ( http://todaynicaragua.com/anpdh-death-r ... t-15-days/ ).
ambush 29 lipca 2018 21:23 Odpowiedz
W kilku postach już wspominałem o aktualnej sytuacji politycznej w tym tekście. Nie ma co ukrywać...aktualnie jest słabo...ale miejmy nadzieję, że szybko się to uspokoi, bo szkoda tego kraju.....zresztą jak wielu innych w podobnej sytuacji...
ambush 1 sierpnia 2018 20:46 Odpowiedz
Całkowicie bonusowo dorzucam jeszcze aftermovie, który powstał po powrocie z tego tripa. Obejmuje on nie tylko Nikaraguę, ale też Kostarykę.Tak czy inaczej filmik fajnie oddaje klimat, który mogliście sobie wyobrażać czytając relację.https://www.youtube.com/watch?v=Cvg9wxYCNu0&frags=pl%2Cwn
kamo 6 sierpnia 2018 10:19 Odpowiedz
Ja byłam i w San Juan del Sur (dla zółwi - niesamowite przeżycie widzieć samice składającą jaja jak i małe wypuszczane do oceanu) i na Corn Island - MEGA POLECAM. Dla mnie Corn Island było najdroższe z całej (również 3 - tygodniowej) podróży ale duuuuuużo tańsze od Kostaryki, Panamy czy innych krajów Ameryki Srodkowej.
ambush 7 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
No to dobrze, że ktoś potwierdza z pierwszej ręki. Nie jest zbyt łatwo się tam dostać jak pisałem...ale opinie są po prostu rewelacyjne o Corn Island
naimad 8 sierpnia 2018 01:50 Odpowiedz
Świetnie napisana relacja i piękna wyprawa! Ja mogę polecić jeszcze Indio Maiz! [emoji846]Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka
ambush 9 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
@naimad dokładnie o Indio Maiz słyszałem wiele dobrego...wspominane już były Corn Island...a jeszcze pozostaje cała środkowa i północno wschodnia część kraju...uważam, że jeszcze wiele, wiele wspaniałego do odkrycia
cerro 18 sierpnia 2018 18:21 Odpowiedz
Po przeczytaniu tej relacji do samego końca, dopisuję wejście na aktywny wulkan do listy rzeczy, które muszę zrobić w życiu. :PSuper sprawa.
ambush 18 sierpnia 2018 21:17 Odpowiedz
Hehe szacunek, że dobrnąłeś do końca relacji, bo była baaardzo długa ;) Ale strasznie dużo emocji towarzyszyło podczas całego pobytu. Pamiętaj, że wulkan wulkanowi nierówny...wybierz taki, żeby zapewni dużo emocji, bo niektóre to padaka dla emerytów :p
ambush 18 września 2018 10:08 Odpowiedz
czy ktoś ma aktualne informacje na temat sytuacji w Nikaragui? Od lipca w mediach raczej cisza odnośnie kryzysu i zamieszek...Ktoś był w ostatnich tygodniach lub widział/czytał jakieś nowe informacje? Uspokaja się czy nadal wrze tylko media ucichły?
antekwpodrozy 29 października 2018 18:40 Odpowiedz
Fajne mają te pieniądze :)W ogóle wyprawa mega!!! Szacun
ambush 29 października 2018 22:10 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowa! Szkoda straszna, że teraz w Nikaragui znowu niespokojnie....aczkolwiek z pewnością chcę zeksplorować nowe tereny w tym kraju!
ambush 13 stycznia 2019 14:11 Odpowiedz
Dla zainteresowanych odwiedzeniem tego kraju wygląda na to, że sytuacja polityczna się uspokoiła. Tak więc sezon się zaczął - fantastyczne miejsce. Polecam 100%.
bubu69 19 lutego 2019 21:14 Odpowiedz
Bardzo fajna, ciekawa relacja :)! Piękne zdjęcia, lekkie pióro, dobry humor - do przeczytania jednym tchem :)! Życzę powodzenia w konkursie ;) i serdecznie pozdrawiam :)!
ambush 20 lutego 2019 10:55 Odpowiedz
Wielkie dzięki @Bubu69 za miłe słowa! Również życzę powodzenia i pozdrawiam :) :) :)
kuba0999 16 listopada 2019 05:14 Odpowiedz
To była tak dobra relacja, że dotychczas zupełnie nieinteresujący mnie kraj wskoczył na 1 miejsce listy. Urlop w marcu już przyszykowany wiec wypatruje jakiegoś dobrego KLMa do Managui.. Dzięki!