Cześć! Przy okazji publikowania tej fotorelacji zdecydowaliśmy się na dodanie sporej ilości informacji praktycznych. Przed wyjazdem przeszukując internet co prawda można znaleźć sporo informacji na temat trekingów w Himalajach....ale przyznam szczerze, że wiele informacji po weryfikacji nam się nie zgadzało. Dlatego przedstawimy swoją wersję - aktualna na luty/marzec 2017. Mamy nadzieję, że się komuś przyda
;)
Trek na Annapurna Base Camp był częścią naszej 2,5-miesięcznej podróży (01-03.2017) w czasie której zwiedziliśmy głównie Sri Lankę i Nepal +odrobinę Indii.
Okres samego trekingu to 8 dni (25.02-4.03.2017)
Cały trekking to 80 kilometrów. Teraz jesteśmy pewni, to pierwsza, ale zdecydowanie nie ostatnia tego typu nasza wyprawa. Szliśmy całkiem sami - nie korzystaliśmy z pomocy agencji czy przewodnika. Musimy przyznać, że ten trekking w Himalaje to nie zwykły spacerek. Te 8 dni były dla nas bardzo ekstremalne, wycieńczające i niosły za sobą chwile grozy…Osiągając Base Camp dociera się na wysokość 4130 m.n.p.m. Tak czy inaczej każdy o podstawowej sprawności i odrobinie motywacji może tę trasę pokonać. My nasze serca (i płuca) zostawiliśmy w górach. Zdecydowanie była to najwspanialsza rzecz jaką do tej pory zrobiliśmy w naszych życiach!
// POZWOLENIA NA TREK Pozwolenie na trekking w tym rejon jest konieczne (na trasie są Check Pointy). Załatwić je bezproblemowo można w Pokharze w każdej agencji turystycznej, albo można przejść się spacerkiem ok. 30 min do biura pozwoleń i tam od ręki je załatwić. Niezbędne nam będą cztery fotografie. My skorzystaliśmy z tańszej opcji wyrobienia pozwoleń. Pozwolenie w oficjalnym biurze: 4000 rupii Pozwolenie w agencji turystycznej: 4500 rupii
// KIEDY IŚĆ My byliśmy od połowy lutego – przed sezonem. I jesteśmy bardzo zadowoleni z tego terminu – może i zimniej i nie tak przyjemnie – ale duuuużo śniegu. W szczycie sezonu śniegu mało lub w ogóle….trasa łatwa i ciepła…no ale trekk w himalajach bez śniegu…?
// NOCLEGI I JEDZENIE Na trasie co ok. 2 godziny mamy miejsca gdzie można spędzić noc, trochę częściej tzw. Tea House – małe sklepiki z podstawowymi produktami. Nie są to typowe dla nas schroniska – bardziej proste Guest House’y. Do 2900 m. n.p.m. możemy czasami liczyć nawet na ciepły prysznic ? Na luksusy nie ma co liczyć, ale podczas trekku jest wszystko co jest nam niezbędne. Może oprócz wystarczającej ilości ciepła ? – przynajmniej w terminie kiedy my byliśmy czyli na koniec zimy. Jeśli chodzi o dzienny budżet bezpiecznie, ale bez żadnych szaleństw należy zakładać 2000 rupii/os/doba (80zł). My nawet tego nie wykorzystaliśmy. Jeśli chodzi o koszt wody to cena zależna jest od wysokości. Butelkowana woda występuje jedynie do wysokości 2000 m n.p.m. i jest to koszt maks. 120 rupii / 1L. Powyżej tej wysokości można zakupić jedynie wodę filtrowaną za 70-120 rupii / 1L. My zdecydowanie polecamy tabletki do uzdatniania wody. Nie ma się co ich bać, smaku wody nie zmieniają. Jedynym mało istotnym minusem jest lekko chlorowy zapach wody. Koszt prysznica: 150 rupii Doba noclegowa: 200 rupii (za osobę) Koszt Dal-Batha: 400-550 rupii (cena czym wyżej tym drożej) Koszt tabletek do uzdatniania wody: 250 rupii (50 tabletek) Koszt ładowanie (prąd): 150 rupii (jedno urządzenie)
// PRZEWODNIK To sprawa dość kontrowersyjna. My uważamy, że na tej trasie jest to totalnie zbędne. Oznaczenia są w zupełności wystarczające, nie idzie się nigdzie zgubić. Szliśmy sami i jesteśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni. Tak czy inaczej jeśli jest ktoś mniej pewny swoich możliwości bądź po prostu uważa, że tak dla niego będzie lepiej aby czuł się w górach komfortowo zdecydowanie zachęcamy do opcji z przewodnikiem. Są także możliwości wynajęcia portera (tragarza). Wiadomo, że to ich praca jednak bardzo ciężka przez ludzką głupotę bądź niewiedze. Dźwigają często ponad 25-30 kg (chyba oficjalny limit to 20 kg – choć to i tak sporo). Jak już nie chce Wam się dźwigać – to chociaż niech to będzie max 10-15 kg na tragarza. Poza tym pamiętajcie o dbaniu o niego na trasie (kupowanie wody, posiłków oraz po prostu bądźmy sympatyczni, bo łatwo to oni nie mają). Natomiast opcja którą my wybraliśmy i z pewnością polecamy to trekking na własną rękę. Koszt przewodnika: ok. 2000 rupii / doba
// KOSZT TREKKINGU PRZEZ AGENCJE Kupno takiego trekkingu kupionego w agencji w Polsce to koszt ok. 3500-4000 zł (+ bilet lotniczy). Wszystko mamy wtedy w cenie – aczkolwiek cena większość może zniechęcać. Jeśli jest się w Nepalu i chce się to zrobić przy pomocy lokalnej agencji to koszt spadnie do ok. 2200 zł (w cenie przewodnik/wyżywienie/noclegi/transport/permity). My idąc samemu za całość trekkingu zapłaciliśmy 800 zł / os. Jak widać różnica ogromna. Koszt trekkingu przez agencje w Nepalu: 650 $ / 8 dni
KOSZT NASZEGO TREKKINGU NA WŁASNĄ RĘKĘ: 200 $/ 8 dni wraz z pozwoleniami i wypożyczeniem niezbędnego sprzętu.
Zazwyczaj większość ludzi zaczyna trek od strony Nayapul. My postanowiliśmy wystartować z Phedi (Fedi). I z perspektywy czasu zdecydowanie polecamy start z tego miejsca. Od razu zaczyna się fajny trekking, gdzie od strony Nayapul to spacer pod górę po zwykłej drodze. W dodatku w tym kierunku, aż do Kimchi można dojechać autobusem. Dopiero z tej miejscowości można rozpocząć właściwy trekk.
Przy kupnie pozwoleń otrzymujemy prowizoryczny szkic trasy. Zaznaczone są tam miejsca noclegowe na trasie. W zupełności nam to wystarczy. Trasa jest nieźle oznaczona, a na niej spotykamy z łatwością innych ludzi więc o drogę martwić się nie trzeba.
Gospodarze naszego pierwszego guest house. Fantastyczni ludzie, bardzo pomocni. W Nepalu wiele osób posługuje się jęz. angielskim tak więc popołudnia można spędzić na miłych pogawędkach.
Idąc poza sezonem na szlaku zazwyczaj spotykaliśmy miejscowych. O tej porze roku turystów jeszcze niewielu...i szczerze jak słyszeliśmy jak jest w kwietniu czy maju...to cieszymy się, że byliśmy teraz.
Miejsca noclegowe są bardzo proste. Tak czy inaczej po męczącym dniu nie potrzebujemy nic więcej jak wyspać się. Idąc w terminie kiedy my niezbędne są jednak śpiwory (minimum -10). W wyższych partiach gdy w nocy spadnie temperatura sama kołdra (a dostępne są na prawdę grube, wełniane) może nie wystarczyć.
W tym miejscu nie płaciliśmy za nocleg. Czasami jest to możliwe pod warunkiem, że będziemy tam zamawiali jedzenie. Koszt za osobę wynosi 200 rupii (8 zł).
Na trasie mijamy dwa tego typu mosty...i kilka mniejszych zazwyczaj drewnianych. Te metalowe to jeszcze nowe konstrukcje mające najwyżej kilka lat.
Ceny na szlakach są czasem kilkukrotnie wyższe niż ceny w mieście. Powód jest bardzo prosty. Brak dróg więc każdy towar musi być wniesiony w docelowe miejsce (czasem jest to kilka dni drogi). Widząc tragarzy wiemy, żę wszystkie te ceny są całkowicie uzasadnione.
Drewniane mosty są zazwyczaj w złej kondycji...tak czy inaczej są bezpieczne...prawda? ...
;)
My mimo treku pod koniec lutego trafiliśmy na genialną pogodę...szczerze przyznamy, że było w tym sporo szczęścia....jak później się okaże pogoda potrafi się załamać w dosłownie 10 minut....góry...wiadomo
;)
Będąc w Chomrong (2300 m n.p.m.) mamy pierwszą możliwość ujrzenia ośnieżonych szczytów.
Generalnie przerw w marszu nie planowaliśmy....to przerwy same nas wybierały :p na prawdę ciężko było się nie zatrzymywać w pewnych miejscach, by nie cyknąć kilku zdjęć no i po prostu napawać się majestatycznymi widokami.
Tu może średnio widać, ale znajduje się tam jeden z wielu wodospadów. Teraz gdy nie było opadów wygląda mało imponująco. Wystarczyłby 1 dzień śniegu i z łatwością z tego miejsca może zejść lawina...
W naszej opinii najpiękniejsza część trasy rozpoczyna się od obozu Himalaya. Od tego momentu możemy podziwiać typowo wysokogórskie krajobrazy.
Typowy Tea House
Zdecydowanie najgorsze dla nas były popołudnia po zejściu ze szlaku. Spędza się je odpoczywając w Dinner Hall. W okresie kiedy my byliśmy uznawano, że jest za ciepło by włączać piecyki. Nam jak widać na fotografii ciepło nie było ? Żeby lepiej zobrazować brak ciepła musimy dodać, że w wyższych partiach nawet w pomieszczeniach temperatura często spadała poniżej 2-3 stopni. Włącznie z pokojami w których spaliśmy. Na szczęście wszędzie dostępne są bardzo grube kołdry z wełny (jedna potrafi ważyć nawet do 10kg!). Dołączając do tego śpiwór na -10 szło się wyspać nawet w ciepełku
;)
Na trasie między Deurali (3200 m) a MBC (3700 m) znajduję się strefa zagrożenia lawinowego. Trzeba przyznać, że zagrożenie rzeczywiście istnieje. W okresach opadu śniegu możemy przechodzić przez widoczne miejsca zejścia lawin.
A już jutro ruszamy w tamtą stronę spotkać się z naprawdę wysokimi górami!
Część drugą z dni 5-8 - w tym wizytę w Annapurna Base Camp(4130 m.n.p.m) oraz widoki na Annapurna I (8091 m.n.p.m.) wrzucę już niedługo!
ibartek napisał:
wrzucaj wrzucaj, czekamy...
:-)
rozwazales tez EBC?
Oczywiście. W międzyczasie była tam moja znajoma. W praktyce EBC jest dużo droższy. Realnie idąc samemu trzeba liczyć ze 2 razy tyle co ABC. I wiem, że ładniejszy jest ABC...no i EBC jest jednak trudniejszy...nie chodzi o kondycje itp...raczej o to, że dużą część czasu jesteś ponad 4000 m. Uważam, że na pierwszy raz w Himalajach ABC jest idealny....co nie oznacza, że nie rozważamy już EBC
;) co by nie mówić Everest to Everest...cos tam ciągnie :p no i kolejny etap zwiększania wyzwania wysokości...bo EBC 5400 m.n.p.moj wciągają wciągają....już w głowie planujemy kolejne...na ten moment albo znowu Himalaje i EBC albo Peru i Boliwia...ciągną Himalaje, ale jak patrze na Andy...ahhh...tak czy inaczej pewnie i to i to, ale po kolei - myślę, że o kolejności promo biletów będzie decydować za nas
;)Powiem Ci, ze zdjec nie ruszalismy miedzy strona a forum....wiec wybacz ale jakis wewnetrzny konwerter to musial spowodowac
A gdybys mial jakies pytania szczegolowe pisz smialo - chetnie odpowiemy!Ciąg dalszy: DNI 5-8
Wybierając się na taki trekking trzeba pamiętać, że rzeczywiście istnieje coś takiego jak choroba wysokościowa. Zazwyczaj może ona dopadać ok. 4000 m.
Nie ma na to idealnego sposobu. Ta przypadłość wybiera losowo bez znaczenia na doświadczenie wysokogórskie, stan zdrowia, wiek itp…
Najlepszym sposobem jest powolna aklimatyzacja. Z tego co się dowiedzieliśmy powinno się wchodzić wyżej, a spać niżej. Ewentualnie zaleca się spędzić jeden dodatkowy dzień na wysokości ok. 3500 m.
Tak wygląda ostatni odcinek między bazami. Pod koniec lutego kiedy jeszcze jest bardzo dużo śniegu to zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy.
I w końcu po 5 dniach trekkingu ukazały się nam one…Annapurna South (7219 m.) i Annapurna I (8091 m.) Jeden z 14 ośmiotysięczników na ziemi. 10 najwyższa góra świata
Trzeba przyznać że pokonywanie tej trasy pełnej śniegu nadaje temu wyjątkowy wymiar. Można poczuć się jak podczas prawdziwej ekspedycji wysokogórskiej.
W końcu dotarliśmy! Te tablice oznaczają finisz i wskazują wysokość 4130 m.n.p.m
Szczerze to fantastyczne uczucie dotrzeć do celu po takiej wędrówce. Każdy powinien tego spróbować. Wiele rzeczy już w życiu robiliśmy, ale jeszcze nic nie spowodowało u nas takiej satysfakcji jak to.
W tle od prawej: Machhapuchare (6993m.) Gandharva Chuli (6248 m.) i Annapurna III (7555 m.)
ibartek napisał:wrzucaj wrzucaj, czekamy...
:-)rozwazales tez EBC?Oczywiście. W międzyczasie była tam moja znajoma. W praktyce EBC jest dużo droższy. Realnie idąc samemu trzeba liczyć ze 2 razy tyle co EBC. I wiem, że ładniejszy jest ABC...no i EBC jest jednak trudniejszy...nie chodzi o kondycje itp...raczej o to, że dużą część czasu jesteś ponad 4000 m. Uważam, że na pierwszy raz ABC jest idealny....co nie oznacza, że nie rozważamy już EBC
;) co by nie mówić Everest to Everest...cos tam ciągnie :p
Gratuluję ABC.Góry wciągają - jak zrobicie MBC, (przy okazji lot do Lukli jest przeżyciem) to polecam trek dookoła Annapurny, a potem to już zostaje zapuścić się w Mustang na północ od Jomson.No worries.
oj wciągają wciągają....już w głowie planujemy kolejne...na ten moment albo znowu Himalaje i EBC albo Peru i Boliwia...ciągną Himalaje, ale jak patrze na Andy...ahhh...tak czy inaczej pewnie i to i to, ale po kolei - myślę, że o kolejności promo biletów będzie decydować za nas
;)
Cudowna wyprawa, zainteresowaliście mnie i muszę teraz dowiedzieć się czegoś więcej o tym kierunku
;) Zdjęcia śliczne, tylko niektóre chyba bardzo przeostrzyliście przed wrzuceniem na forum - na Waszej stronie wyglądają ok.
adamek napisał:ale to jest sztos! Niezłe. Zrobię to w przyszłym roku
:)No sztos...a wiadomo, że zdjęcia nie oddadzą nawet części tego jak jest na miejscu
:) Wybór treków tam spory, ABC jeden z popularniejszych, ale poza szczytem sezonu nie ma takiego problemu, że jest za dużo ludzi itp...tak więc z całą pewnością polecam ten szlak. Przy w miarę niezłym oznaczeniu nie ma obaw, żeby iść totalnie samemu. Większość bierze przewodnika...dla mnie to strata kasy, chyba, że ktoś potrzebuje towarzystwa lub po prostu chce wesprzeć lokalny rynek
;)
ambush napisał:adamek napisał:ale to jest sztos! Niezłe. Zrobię to w przyszłym roku
:)No sztos...a wiadomo, że zdjęcia nie oddadzą nawet części tego jak jest na miejscu
:) Wybór treków tam spory, ABC jeden z popularniejszych, ale poza szczytem sezonu nie ma takiego problemu, że jest za dużo ludzi itp...tak więc z całą pewnością polecam ten szlak. Przy w miarę niezłym oznaczeniu nie ma obaw, żeby iść totalnie samemu. Większość bierze przewodnika...dla mnie to strata kasy, chyba, że ktoś potrzebuje towarzystwa lub po prostu chce wesprzeć lokalny rynek
;)nie no, przewodników to nie na taką trasę. A tragarzy... preferuje samodzielne noszenie swojego majdanu. Zasada prosta: jak za ciężko to coś zostaw. Może wezmę kiedy będę atakował Everest. Kiedy uzbieram kase
;)
nic dodać nic ująć! Myśl nasuwała nam się ta sama- nie udźwigniesz? Tzn. że wziąłeś za dużo rzeczy...proste. A co do przewodników....wydaje się właśnie głupotą brać na tą trasę, nawet nie braliśmy tego pod uwagę, a powiem Ci że 3 na 4 osoby/grupy go miały....zresztą jak na trasie widzisz kogoś bez przewodnika to duże prawdopodobieństwo, że z Polski
:D
:D
marcin.n napisał:Ja. Kangchenjungę, Makalu BC, Trzy Przełęcze Khumbu, dookoła Manaslu, dookoła Dhaulagiri i wiele innych.A który byś polecił jako najfajniejszy w Twojej opinii, ale jednak niezbyt trudny dla osób początkujących w górach?
ambush napisał:marcin.n napisał:Ja. Kangchenjungę, Makalu BC, Trzy Przełęcze Khumbu, dookoła Manaslu, dookoła Dhaulagiri i wiele innych.A który byś polecił jako najfajniejszy w Twojej opinii, ale jednak nie bardzo mocno wymagający dla osób początkujących w górach?Wszystko jest bardzo złożone
:). Ile dni ma byc trekking? Bardziej tańszy rejon czy droższy?(bo koszta pozwoleń w niektórych rejonach, koszta przelotów trzeba uwzględnić itp)Dla początkujących to może Dookoła Manaslu i ewentualnie dolina Tsum(wszędzie lodge) albo Trzy Przełęcze(ten na większych wysokościach, pewnie droższy od Manaslu).Pozdrawiam,Marcin
BooBooZB - dzięki za miłe słowa! Co do himalajów nawet nie ma co się zastanawiać - Ty z relacji widać lubisz chłodniejszy klimat to tam się zakochasz
:) Jednak te góry są nieporównywalne z żadnymi innymi...no chyba, że Karakorum :pMarcin - akurat dla mnie nie ma znaczenia ile dni treku...z tą ceną to wiem, że różnie bywa np Górny Mustang to koszta jakieś niesamowite są...Ale on chyba zdecydowanie najdroższy ze wszystkich. Przyjrzę się temu dookołą Manaslu, dzięki za wskazówkę
:)
Sherpani Col-West Col - Amphu Lapcha.Oraz Dookoła Dhaulagiri+z Dhampus Peak - ze względu na nieprzewidywalną i niebepieczną pogodę w rejonei Dhampus Pass i Przełęczy Francuskiej.Kangchenjunga North BC & South BC - ze względu na dystanse, długość trekkingu, pijawki
;)Pozdrawiam,Marcin
Franka Frankowska napisał:A czy ktoś z was robił ten treking albo EBC w innym terminie? np kwiecień/maj lub pod październik/listopad?Ja bylem na AC i czesci ABC w listopadzie, zaczalem w polowie listopada. Generalnie lepiej jechac w mojej ocenie troche pozniej czyli nie w samym pazdzierniku. Moze byc zimniej ale nie ma takiego tloku i nie ma problemu ze znalezieniem miejsca do spania.
grzesiekc napisał:Franka Frankowska napisał:A czy ktoś z was robił ten treking albo EBC w innym terminie? np kwiecień/maj lub pod październik/listopad?Ja bylem na AC i czesci ABC w listopadzie, zaczalem w polowie listopada. Generalnie lepiej jechac w mojej ocenie troche pozniej czyli nie w samym pazdzierniku. Moze byc zimniej ale nie ma takiego tloku i nie ma problemu ze znalezieniem miejsca do spania.A powiedz mi jak to było, ze śniegiem na ABC w tym terminie? Czy to prawda, że październik/listopad nie ma tam w ogóle śniegu na szlaku? Jak było w Twoim przypadku?
Nie ma sniegu, nawet i na Thorung La przeaznie go nie ma. Ja przechodzilem z Tatopani po powrocie z treku skrecilem w lewo na Poon Hill a potem wydaje mi sie bo bylem tam w 2013, ze ostatnim miejscem do ktorego dotarlem byl Ghandruk i dalej juz szedlem tylko w dol
grzesiekc napisał:Nie ma sniegu, nawet i na Thorung La przeaznie go nie ma. Ja przechodzilem z Tatopani po powrocie z treku skrecilem w lewo na Poon Hill a potem wydaje mi sie bo bylem tam w 2013, ze ostatnim miejscem do ktorego dotarlem byl Ghandruk i dalej juz szedlem tylko w dolNo widziałem pare relacji z tych miesięcy i aż nie mogłem uwierzyć, bo sam widzisz jak wyglądało to w terminie kiedy my byliśmy. Szczerze śnieg robi robote
;)
Snieg akurat w mojej ocenie dodaje tylko uroku, jezeli nie jest go za duzo i nie utrudnia treku. Najwazniejsze jest jednak blekitne niebo i majestat gor.
grzesiekc napisał:Snieg akurat w mojej ocenie dodaje tylko uroku, jezeli nie jest go za duzo i nie utrudnia treku. Najwazniejsze jest jednak blekitne niebo i majestat gor.No to fakt...my idąc na przełomie lutego i marca mieliśmy szczęście co do pogody. Ale z tego co słyszałem gdybyśmy poszli chwile później chmury przykryły wszystko na tydzień. A idąc w listopadzie było tak, że masz te 90% szans na pogodę z dobrą widocznością? Czy jednak też jest to takie powiedzmy 50/50 ?
Ja przeszedłem trek Annapurna Circuit na przełomie lutego i marca w tym roku 2017 r. Fantastyczna sprawa, gorąco polecam, wrzucę relację za jakiś czas
;) Spotkałem sporo osób po drodze i tylko jedna para emerytów z Włoch miała przewodnika i tragarza. Trudności technicznych czy nawigacyjnych nie ma praktycznie żadnych, więc spokojnie można iść samemu nawet jak się nigdy nie było poza Beskidami czy Tatrami.
novaq64 napisał:Ja przeszedłem trek Annapurna Circuit na przełomie lutego i marca w tym roku 2017 r. Fantastyczna sprawa, gorąco polecam, wrzucę relację za jakiś czas
;) Spotkałem sporo osób po drodze i tylko jedna para emerytów z Włoch miała przewodnika i tragarza. Trudności technicznych czy nawigacyjnych nie ma praktycznie żadnych, więc spokojnie można iść samemu nawet jak się nigdy nie było poza Beskidami czy Tatrami.Ile zajęło Ci przejście całego Circuit? Śmiesznie się składa bo szliśmy dokładnie w tym samym terminie
:) Koniecznie zdaj fotorelację! Będę czekał
:)
W sumie jakieś 14 dni szedłem. Trochę musiałem skrócić trek (za mało urlopu) i z Jomson zjechałem jeepem do Tatopani skąd jeszcze doszedłem do Poon Hill i potem do Nayapul. Generalnie dla trekerów region Annapurny jest całoroczny i nie koniecznie trzeba tam jechać w październiku żeby przeżyć piękną przygodę, Wasza relacja to tylko potwierdza, gratuluję pięknych zdjęć
;) W przyszłym roku wracam do Nepalu na co najmniej miesiąc i chce zrobić trekking three passes + może jak się uda wejść na Island Peak.
To ja się dla odmiany wypowiem trochę inaczej na temat przewodników i tragarzy. Na ABC czy większości innych popularnych treków w Nepalu nie ma obowiązku brać tragarza ani przewodnika. Inna sprawa, czy pomimo tego nie warto jednak rozważyć wynajęcia sobie kogoś takiego. Dzienny koszt takiej przyjemności to niewiele, jeżeli załatwia się to samodzielnie na początku treku a nie przez agencję. Znalezienie kogoś w miarę dobrze mówiącego po angielsku nie jest specjalnie trudne a za to zyskujemy możliwość bezpośredniego kontaktu z osobą na codzień w Himalajach. Po drugie, jak ktoś wie, że źle znosi wysokość to wie też, że każdy dodatkowy kilogram na plecach robi sporą różnicę. A po trzecie, dla ludzi z okolicy to często jedyna możliwość zarobienia jakichkolwiek pieniędzy. To, co my wydajemy jednego wieczora na piwo, dla nich jest prawdziwym majątkiem. A karma wraca, dziś my damy komuś zarobić, jutro ktoś inny da zarobić nam
:-)My po rozważeniu tego wszystkiego wynajeliśmy sobie tragarza. Wyszło 5usd za osobę na dzień, czyli praktycznie nic, biorąc pod uwagę łączne koszty wyjazdu do Nepalu.
@novaq64 też zastanawialiśmy się właśnie nad Circuit, gdybyśmy tam poszli to pewnie byśmy się złapali gdzieś na trasie - świat mały
;) Też planujemy powrót na te szlaki, ale jeszcze bez konkretów. A Island Peak - zdecydowanie, ale jeszcze my zbytni nowicjusze jesteśmy...ale krok po kroku
;)@pbak Oczywiście to rozumiem - chyba są dwa główne nurty opinii - czyli Twoja - całkowicie słuszna oraz druga czyli zmierz się z górami i po prostu zrób to sam traktując to jako osobiste wyzwanie włącznie z noszeniem wszystkiego ze sobą. I śmiem twierdzić, że oba rozwiązania są świetne!
:) Najważniejsze to ruszyć zad z domu sprzed telewizora
;)
ambush napisał:.zresztą jak na trasie widzisz kogoś bez przewodnika to duże prawdopodobieństwo, że z Polski
:D
:DAle to na pewno nie tylko w Nepalu i treku
:) Na Filipinach do podobnej konkluzji doszliśmy z innymi Polakami, którzy trekowali samodzielnie(oczywiście w innych warunkach niż wasze).My Polacy chyba tak już mamy, że samodzielni z nas dreptacze
:)
no i powiem Ci, że to dość zabawne ale na prawde tak jest! Jakby się głębiej zastanowić - ciekawe skąd to się wzięło....czy jednak kwestia finansów czy może jednak tego naszego 'slynnej umiejętności kombinowania' i jakiejś takiej chęci sprawdzenia się
haha jakby na to nie patrzeć - coś w tym jest!
:) Dla mnie to tym bardziej zabawne, że idąc na ten trek nawet nie braliśmy pod uwagę brania przewodnika, przecież trasa dobrze oznaczona podobno :p A później się okazało, że w sumie większość osób z nim szła. Z drugiej strony mówiąc o nacjach - czy ktoś kiedyś widział Azjatę na tego typu wyprawie BEZ przewodnika?
:D
ambush napisał:Czy był ktoś z Was może w okolicy Chang la Pass? Albo Jeziora Pangong i Nurba Valley w indyjskiej części Himalajów?Ja byłem w tych trzech miejscach.
Może to nie miejsce na ten temat więc zapytam krótko. Jak tam jest z bazą noclegową? Oprócz Leh bez problemu w tych okolicach można znaleźć cokolwiek do spania czy jednak jest z tym problem? Mniej popularne miejsce, a oglądając różne relacje już wiem, że muszę tam się udać
;)
chomiczka napisał:Dziękuję za tę relację. Za 13 miesięcy świętuję 40-stkę- i już wiem jak! Dzięki wam szykuję się na ABC kwiecień 2018!W naszej opinii? To najlepszy pomysł na wspaniały prezent jaki mogłaś wymyślić dla siebie na taka okazję! Czekam na relację jak wrócisz
:)
chomiczka napisał:Planując wiem gdzie pytać! Dziękuję! Powodzenia w dalszych planach!Bardzo miło nam to czytać! Warto było godzinami przygotowywać takie posty, by potem choć jedna osoba napisała to co Ty
;) Będziemy czekali na fotki z Twojego treku
:)
@cccc dzięki za komplement
:)Trek super - rozważ, bo warto.Tak czasami spotykaliśmy takowych. Większość to para lub pare osób w przewodnikiem. Mało osób idzie bez przewodnika, a dziwne bo jak pisałem dla mnie nie jest jakimś wyzwaniem, a doświadczenia górskiego nie mam. Szlak dobrze oznaczony, jedyny minus samotnej drogi jaki widzę to ewentualnie noclegi. Pokoje zazwyczaj w schroniskach 2 lub 3 osobowe. Nie wiem jak liczą gdy ktoś jest w pojedynkę (czy za 1 os czy musisz wziąć pokój za cenę 2 os.)
Ja w przyszłym roku wybieram się w pojedynkę.Właśnie @ambush, też się zastanawiałem jak to jest z tymi pokojami. Jeżeli ktoś wie jak to wygląda, to proszę o info.
@Mar77 z tego co się w międzyczasie dowiedziałem zazwyczaj płaci się pokój niezależnie czy 1 czy 2 osoby. Pokój na całej trasie ABC to 400 rupii. Jeśli idziesz w low season to czasem się zdarza, że nocleg za free jak zamówisz jedzenie u nich. Tak czy inaczej kwoty bardzo niewielkie więc nie powinno mieć to większego znaczenia.
Większego znaczenia owszem nie ma. Ciekawe jak w tym wypadku wygląda kwestia noclegu za free przy zamówieniu jedzenia. Moja pozycja przetargowa jako podróżującego samotnie automatycznie jest tutaj gorsza, bo zamówię średnio dwa razy mniej niż 2 osoby
;) No chyba, że zamówię jak za dwie, a połowę mi spakują na wynos
;)
;) A właśnie... orientuje się ktoś, czy istnieje możliwość zamówienia jedzenia "na drogę", coś jak japońskie bento?
:)
ambush napisał:@cccc dzięki za komplement
:)Trek super - rozważ, bo warto.Tak czasami spotykaliśmy takowych. Większość to para lub pare osób w przewodnikiem. Mało osób idzie bez przewodnika, a dziwne bo jak pisałem dla mnie nie jest jakimś wyzwaniem, a doświadczenia górskiego nie mam. Szlak dobrze oznaczony, jedyny minus samotnej drogi jaki widzę to ewentualnie noclegi. Pokoje zazwyczaj w schroniskach 2 lub 3 osobowe. Nie wiem jak liczą gdy ktoś jest w pojedynkę (czy za 1 os czy musisz wziąć pokój za cenę 2 os.)Dzieki, rozwaze na pewno, "gorkowy" rowniez nie jestem, ale na szczyt Kilimanjaro wyszedlem bez wczesniejszego przygotowania.Po Kili zastanawialem sie nad Everest Base Camp, ale moze wlasnie wybrac cos innego?Pozdr.
@Mar77 Jeśli chodzi o darmowy nocleg przy zamówieniu jedzenia zdarza się to, ale poza sezonem. I też raczej rzadziej, niż częściej. Jeśli chodzi o jedzenie na wynos nie ma to najmniejszego sensu. Średnio co 2 godziny drogi masz Lodge lub Tea House, gdzie masz jedzenie. W górach każdy kilogram na plecach odczujesz dlatego lepiej się zatrzymać i zjeść.@cccc w czasie kiedy my byliśmy na ABC moja kumpela była na EBC i jest to zupełnie inny trek niż ten co na ABC. Trzeba przynać, że ABC jest po prostu fajniejszy i bardziej zróżnicowany. A na EBC idzie się z jednego powodu - zobaczyć Mt. Everest jeśli dopisze pogoda
;) No i EBC wydaje się trudniejszy (głównie ze względu na dużą część trasy ponad 4000 m.n.p.m). p.s. można gdzieś poczytać o Twoim wejściu na Kili? Chętnie bym się więcej dowiedział z pewnego źródła
;)
Być może na ABC trudniej o darmowy nocleg niż na AC. Już wybiegam myślami na AC, ponieważ w przyszłym roku planuję połączyć jedno z drugim.Z relacji @Garuda88 (szczescie-w-nieszczesciu-annapurna-circuit-nepal-2015,216,71804) wynika, że darmowy nocleg przy zamówieniu jedzenia był możliwy przez większość trasy, a co by nie mówić, był to sezon.
ambush napisał:p.s. można gdzieś poczytać o Twoim wejściu na Kili? Chętnie bym się więcej dowiedział z pewnego źródła
;)Nie ma sprawy, z checia sluze informacjami poprzez pw, czy maila, poniewaz przestalem pisac relacje na tym forum.
;)Pozdr.
@Kasica88 tak jak napisałem ciut wcześniej - na prawdę wszystko kwestia zaparcia. Nie potrzeba jakiejś ponadprzeciętnej sprawności. Tak czy inaczej na trekach w ogóle liczy się bardziej głowa. Wszystko co trudniej dostępne - gdy się to osiągnie sprawia niezmiernie większą przyjemność
:) zawsze będę powtarzał - nie zastanawiaj się - jak marzą Ci sie Himalaje jedź jak tylko będziesz miała okazję, bo za 20 lat będziesz żałować, że marzenie uciekło...
:)
Oj tak....bylem w wielu miejscach na śwecie....ale mało które wywołało u mnie tak ekscytujące i majestatyczne emocje jak NEPAL!Polecam każdemu i pamiętajcie....nie ma Nepalu bez trekkingu w himalaje!
Relacja na wysokim poziomie! W kwietniu ruszam na trek ABC i spróbujemy odwzorować Wasza trasę, mam nadzieje, ze się nie pogubimy. Dzięki serdeczne za wskazówki i zdjęcia, które pomagają wyobrazić sobie piękno tego trekkingu.Pozdrawiam!
Jedna kwestia o której musisz wiedzieć - w kwietniu z pewnością będzie już mniej śniegu niż na przełomie lutego/marca. Aczkolwiek mam nadzieję, że aura Wam dopisze! Bo jakby nie patrzeć ten trek gdy jest śnieg, a np w październiku/ listopadzie gdzie go nie ma to dwa zupełnie inne światy
;)
Potwierdzam powyższe słowa. Himalajski trek to 99% głowa, ten 1% to błędy które nie pozwalają ukończyć trasy. Jeśli będziesz się trzymać reguł obowiązujących w górach wysokich (aklimatyzacja, długości odcinków dziennych, ubiór) to wszystko jest do zrobienia.Jeśli chodzi o trasę EBC bez samego EBC ale za to z jedną z 3 przełęczy zapraszam do siebie: nepal-czyli-treking-nie-taki-straszny-jak-go-maluja,215,128534
Hej, najszczersze dzięki za napisanie relacji. Zaczerpałem sporo przydatnych informacji, przede wszystkim jeszcze przed wyjazdem wiedziałem czego się można spodziewać na ABC. My wróciliśmy tydzień temu, wrażenia niesamowite
;) Jakbyś chciał sobie poprzypominać własną wędrówkę, zapraszam: https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=215&t=139914&p=1199168#p1199168
ambush napisał:Jedna kwestia o której musisz wiedzieć - w kwietniu z pewnością będzie już mniej śniegu niż na przełomie lutego/marca. Aczkolwiek mam nadzieję, że aura Wam dopisze! Bo jakby nie patrzeć ten trek gdy jest śnieg, a np w październiku/ listopadzie gdzie go nie ma to dwa zupełnie inne światy
;)Tak sie zebralo mi na wspominki, mielismy na tyle szczescie, ze sniegu bylo az za duzo
:D Porownaj moje zdjecie przy tablicy z Twoim, dokad siega snieg
:D Bylo suuuuper, snieg w himalajach robi faktycznie robote..
Przy okazji publikowania tej fotorelacji zdecydowaliśmy się na dodanie sporej ilości informacji praktycznych. Przed wyjazdem przeszukując internet co prawda można znaleźć sporo informacji na temat trekingów w Himalajach....ale przyznam szczerze, że wiele informacji po weryfikacji nam się nie zgadzało. Dlatego przedstawimy swoją wersję - aktualna na luty/marzec 2017. Mamy nadzieję, że się komuś przyda ;)
Trek na Annapurna Base Camp był częścią naszej 2,5-miesięcznej podróży (01-03.2017) w czasie której zwiedziliśmy głównie Sri Lankę i Nepal +odrobinę Indii.
Okres samego trekingu to 8 dni (25.02-4.03.2017)
Cały trekking to 80 kilometrów. Teraz jesteśmy pewni, to pierwsza, ale zdecydowanie nie ostatnia tego typu nasza wyprawa. Szliśmy całkiem sami - nie korzystaliśmy z pomocy agencji czy przewodnika. Musimy przyznać, że ten trekking w Himalaje to nie zwykły spacerek. Te 8 dni były dla nas bardzo ekstremalne, wycieńczające i niosły za sobą chwile grozy…Osiągając Base Camp dociera się na wysokość 4130 m.n.p.m. Tak czy inaczej każdy o podstawowej sprawności i odrobinie motywacji może tę trasę pokonać. My nasze serca (i płuca) zostawiliśmy w górach. Zdecydowanie była to najwspanialsza rzecz jaką do tej pory zrobiliśmy w naszych życiach!
INFORMACJE PRAKTYCZNE (główna część - po całość zapraszamy na: https://czterykranceswiata.com/2017/03/12/annapurna-base-camp-informacje-praktyczne/
// POZWOLENIA NA TREK
Pozwolenie na trekking w tym rejon jest konieczne (na trasie są Check Pointy). Załatwić je bezproblemowo można w Pokharze w każdej agencji turystycznej, albo można przejść się spacerkiem ok. 30 min do biura pozwoleń i tam od ręki je załatwić. Niezbędne nam będą cztery fotografie. My skorzystaliśmy z tańszej opcji wyrobienia pozwoleń.
Pozwolenie w oficjalnym biurze: 4000 rupii
Pozwolenie w agencji turystycznej: 4500 rupii
// KIEDY IŚĆ
My byliśmy od połowy lutego – przed sezonem. I jesteśmy bardzo zadowoleni z tego terminu – może i zimniej i nie tak przyjemnie – ale duuuużo śniegu. W szczycie sezonu śniegu mało lub w ogóle….trasa łatwa i ciepła…no ale trekk w himalajach bez śniegu…?
// NOCLEGI I JEDZENIE
Na trasie co ok. 2 godziny mamy miejsca gdzie można spędzić noc, trochę częściej tzw. Tea House – małe sklepiki z podstawowymi produktami. Nie są to typowe dla nas schroniska – bardziej proste Guest House’y. Do 2900 m. n.p.m. możemy czasami liczyć nawet na ciepły prysznic ? Na luksusy nie ma co liczyć, ale podczas trekku jest wszystko co jest nam niezbędne. Może oprócz wystarczającej ilości ciepła ? – przynajmniej w terminie kiedy my byliśmy czyli na koniec zimy. Jeśli chodzi o dzienny budżet bezpiecznie, ale bez żadnych szaleństw należy zakładać 2000 rupii/os/doba (80zł). My nawet tego nie wykorzystaliśmy. Jeśli chodzi o koszt wody to cena zależna jest od wysokości. Butelkowana woda występuje jedynie do wysokości 2000 m n.p.m. i jest to koszt maks. 120 rupii / 1L. Powyżej tej wysokości można zakupić jedynie wodę filtrowaną za 70-120 rupii / 1L. My zdecydowanie polecamy tabletki do uzdatniania wody. Nie ma się co ich bać, smaku wody nie zmieniają. Jedynym mało istotnym minusem jest lekko chlorowy zapach wody.
Koszt prysznica: 150 rupii
Doba noclegowa: 200 rupii (za osobę)
Koszt Dal-Batha: 400-550 rupii (cena czym wyżej tym drożej)
Koszt tabletek do uzdatniania wody: 250 rupii (50 tabletek)
Koszt ładowanie (prąd): 150 rupii (jedno urządzenie)
// PRZEWODNIK
To sprawa dość kontrowersyjna. My uważamy, że na tej trasie jest to totalnie zbędne. Oznaczenia są w zupełności wystarczające, nie idzie się nigdzie zgubić. Szliśmy sami i jesteśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni. Tak czy inaczej jeśli jest ktoś mniej pewny swoich możliwości bądź po prostu uważa, że tak dla niego będzie lepiej aby czuł się w górach komfortowo zdecydowanie zachęcamy do opcji z przewodnikiem. Są także możliwości wynajęcia portera (tragarza). Wiadomo, że to ich praca jednak bardzo ciężka przez ludzką głupotę bądź niewiedze. Dźwigają często ponad 25-30 kg (chyba oficjalny limit to 20 kg – choć to i tak sporo). Jak już nie chce Wam się dźwigać – to chociaż niech to będzie max 10-15 kg na tragarza. Poza tym pamiętajcie o dbaniu o niego na trasie (kupowanie wody, posiłków oraz po prostu bądźmy sympatyczni, bo łatwo to oni nie mają). Natomiast opcja którą my wybraliśmy i z pewnością polecamy to trekking na własną rękę.
Koszt przewodnika: ok. 2000 rupii / doba
// KOSZT TREKKINGU PRZEZ AGENCJE
Kupno takiego trekkingu kupionego w agencji w Polsce to koszt ok. 3500-4000 zł (+ bilet lotniczy). Wszystko mamy wtedy w cenie – aczkolwiek cena większość może zniechęcać. Jeśli jest się w Nepalu i chce się to zrobić przy pomocy lokalnej agencji to koszt spadnie do ok. 2200 zł (w cenie przewodnik/wyżywienie/noclegi/transport/permity). My idąc samemu za całość trekkingu zapłaciliśmy 800 zł / os. Jak widać różnica ogromna.
Koszt trekkingu przez agencje w Nepalu: 650 $ / 8 dni
KOSZT NASZEGO TREKKINGU NA WŁASNĄ RĘKĘ: 200 $/ 8 dni wraz z pozwoleniami i wypożyczeniem niezbędnego sprzętu.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć obszerniejszą fotorelację zapraszamy na: https://czterykranceswiata.com/2017/03/12/annapurna-base-camp-informacje-praktyczne/ lub na facebook'a :)
FOTORELACJA:
DNI 1-4.
Zazwyczaj większość ludzi zaczyna trek od strony Nayapul. My postanowiliśmy wystartować z Phedi (Fedi). I z perspektywy czasu zdecydowanie polecamy start z tego miejsca. Od razu zaczyna się fajny trekking, gdzie od strony Nayapul to spacer pod górę po zwykłej drodze. W dodatku w tym kierunku, aż do Kimchi można dojechać autobusem. Dopiero z tej miejscowości można rozpocząć właściwy trekk.
Przy kupnie pozwoleń otrzymujemy prowizoryczny szkic trasy. Zaznaczone są tam miejsca noclegowe na trasie. W zupełności nam to wystarczy. Trasa jest nieźle oznaczona, a na niej spotykamy z łatwością innych ludzi więc o drogę martwić się nie trzeba.
Gospodarze naszego pierwszego guest house. Fantastyczni ludzie, bardzo pomocni. W Nepalu wiele osób posługuje się jęz. angielskim tak więc popołudnia można spędzić na miłych pogawędkach.
Idąc poza sezonem na szlaku zazwyczaj spotykaliśmy miejscowych. O tej porze roku turystów jeszcze niewielu...i szczerze jak słyszeliśmy jak jest w kwietniu czy maju...to cieszymy się, że byliśmy teraz.
Miejsca noclegowe są bardzo proste. Tak czy inaczej po męczącym dniu nie potrzebujemy nic więcej jak wyspać się. Idąc w terminie kiedy my niezbędne są jednak śpiwory (minimum -10). W wyższych partiach gdy w nocy spadnie temperatura sama kołdra (a dostępne są na prawdę grube, wełniane) może nie wystarczyć.
W tym miejscu nie płaciliśmy za nocleg. Czasami jest to możliwe pod warunkiem, że będziemy tam zamawiali jedzenie. Koszt za osobę wynosi 200 rupii (8 zł).
Na trasie mijamy dwa tego typu mosty...i kilka mniejszych zazwyczaj drewnianych. Te metalowe to jeszcze nowe konstrukcje mające najwyżej kilka lat.
Ceny na szlakach są czasem kilkukrotnie wyższe niż ceny w mieście. Powód jest bardzo prosty. Brak dróg więc każdy towar musi być wniesiony w docelowe miejsce (czasem jest to kilka dni drogi). Widząc tragarzy wiemy, żę wszystkie te ceny są całkowicie uzasadnione.
Drewniane mosty są zazwyczaj w złej kondycji...tak czy inaczej są bezpieczne...prawda? ... ;)
My mimo treku pod koniec lutego trafiliśmy na genialną pogodę...szczerze przyznamy, że było w tym sporo szczęścia....jak później się okaże pogoda potrafi się załamać w dosłownie 10 minut....góry...wiadomo ;)
Będąc w Chomrong (2300 m n.p.m.) mamy pierwszą możliwość ujrzenia ośnieżonych szczytów.
Generalnie przerw w marszu nie planowaliśmy....to przerwy same nas wybierały :p na prawdę ciężko było się nie zatrzymywać w pewnych miejscach, by nie cyknąć kilku zdjęć no i po prostu napawać się majestatycznymi widokami.
Tu może średnio widać, ale znajduje się tam jeden z wielu wodospadów. Teraz gdy nie było opadów wygląda mało imponująco. Wystarczyłby 1 dzień śniegu i z łatwością z tego miejsca może zejść lawina...
W naszej opinii najpiękniejsza część trasy rozpoczyna się od obozu Himalaya. Od tego momentu możemy podziwiać typowo wysokogórskie krajobrazy.
Typowy Tea House
Zdecydowanie najgorsze dla nas były popołudnia po zejściu ze szlaku. Spędza się je odpoczywając w Dinner Hall. W okresie kiedy my byliśmy uznawano, że jest za ciepło by włączać piecyki. Nam jak widać na fotografii ciepło nie było ? Żeby lepiej zobrazować brak ciepła musimy dodać, że w wyższych partiach nawet w pomieszczeniach temperatura często spadała poniżej 2-3 stopni. Włącznie z pokojami w których spaliśmy. Na szczęście wszędzie dostępne są bardzo grube kołdry z wełny (jedna potrafi ważyć nawet do 10kg!). Dołączając do tego śpiwór na -10 szło się wyspać nawet w ciepełku ;)
Na trasie między Deurali (3200 m) a MBC (3700 m) znajduję się strefa zagrożenia lawinowego. Trzeba przyznać, że zagrożenie rzeczywiście istnieje. W okresach opadu śniegu możemy przechodzić przez widoczne miejsca zejścia lawin.
A już jutro ruszamy w tamtą stronę spotkać się z naprawdę wysokimi górami!
Część drugą z dni 5-8 - w tym wizytę w Annapurna Base Camp(4130 m.n.p.m) oraz widoki na Annapurna I (8091 m.n.p.m.) wrzucę już niedługo!
rozwazales tez EBC?
Oczywiście. W międzyczasie była tam moja znajoma. W praktyce EBC jest dużo droższy. Realnie idąc samemu trzeba liczyć ze 2 razy tyle co ABC. I wiem, że ładniejszy jest ABC...no i EBC jest jednak trudniejszy...nie chodzi o kondycje itp...raczej o to, że dużą część czasu jesteś ponad 4000 m. Uważam, że na pierwszy raz w Himalajach ABC jest idealny....co nie oznacza, że nie rozważamy już EBC ;) co by nie mówić Everest to Everest...cos tam ciągnie :p no i kolejny etap zwiększania wyzwania wysokości...bo EBC 5400 m.n.p.moj wciągają wciągają....już w głowie planujemy kolejne...na ten moment albo znowu Himalaje i EBC albo Peru i Boliwia...ciągną Himalaje, ale jak patrze na Andy...ahhh...tak czy inaczej pewnie i to i to, ale po kolei - myślę, że o kolejności promo biletów będzie decydować za nas ;)Powiem Ci, ze zdjec nie ruszalismy miedzy strona a forum....wiec wybacz ale jakis wewnetrzny konwerter to musial spowodowac
A gdybys mial jakies pytania szczegolowe pisz smialo - chetnie odpowiemy!Ciąg dalszy: DNI 5-8
Wybierając się na taki trekking trzeba pamiętać, że rzeczywiście istnieje coś takiego jak choroba wysokościowa. Zazwyczaj może ona dopadać ok. 4000 m.
Nie ma na to idealnego sposobu. Ta przypadłość wybiera losowo bez znaczenia na doświadczenie wysokogórskie, stan zdrowia, wiek itp…
Najlepszym sposobem jest powolna aklimatyzacja. Z tego co się dowiedzieliśmy powinno się wchodzić wyżej, a spać niżej. Ewentualnie zaleca się spędzić jeden dodatkowy dzień na wysokości ok. 3500 m.
Tak wygląda ostatni odcinek między bazami. Pod koniec lutego kiedy jeszcze jest bardzo dużo śniegu to zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy.
I w końcu po 5 dniach trekkingu ukazały się nam one…Annapurna South (7219 m.) i Annapurna I (8091 m.) Jeden z 14 ośmiotysięczników na ziemi. 10 najwyższa góra świata
Trzeba przyznać że pokonywanie tej trasy pełnej śniegu nadaje temu wyjątkowy wymiar. Można poczuć się jak podczas prawdziwej ekspedycji wysokogórskiej.
W końcu dotarliśmy! Te tablice oznaczają finisz i wskazują wysokość 4130 m.n.p.m
Szczerze to fantastyczne uczucie dotrzeć do celu po takiej wędrówce. Każdy powinien tego spróbować. Wiele rzeczy już w życiu robiliśmy, ale jeszcze nic nie spowodowało u nas takiej satysfakcji jak to.
W tle od prawej: Machhapuchare (6993m.) Gandharva Chuli (6248 m.) i Annapurna III (7555 m.)